#1 2010-07-21 22:18:13

 Avea

Dyrektor szkoły

5672215
Zarejestrowany: 2010-07-16
Posty: 51
Punktów :   
WWW

Noc duchów

Noc Duchów






Do Wielkiej Sali zaczęli schodzić się uczniowie. Nagle jedna z dziewcząt ujrzała lewitującą Puchonkę nad stołami.
-O rany! - krzyknęła wymachując rękami, uderzając przez przypadek chłopca za sobą. Młodzieniec zachwiał się, popychając kolejną osobę do tyłu. Uczniowie jak kręgle zaczęli się przewracać. Co chwila było słychać tylko krzyki oburzenia, gdyż jak na razie nikt się nie spostrzegł, co było powodem tego zamieszania. Nagle noga lewitującej dziewczyny utknęła w dyni. Tuż za nią na wysokości ud lewitowała wydrążona dynia z wyciętymi otworami na wzór oczu, nosa i ust, podobnie jak pozostałe w tym pomieszczeniu dynie. Avea poczuła uszczypnięcie na jednym ze swoich pośladków. Szybko odwróciła głowę, by ujrzeć sprawcę tego dość niesmacznego żartu. Zbyt zaskoczona oczywiście nie była. Któżby inny mógł wymyśleć tak głupi dowcip jak nie James Cullen.
- James! Co to ma znaczyć?! - Odwróciła się do tyłu chcąc kopnąć chłopaka w przyrodzenie, lecz niestety z mizernym skutkiem, ponieważ nadal unosiła się w powietrzu.
- Spokojnie Avea, muszę z tobą porozmawiać, a inaczej się nie dało. Chciałbym się ciebie o coś spytać. - Powiedział James z figlarnym błyskiem w oku.
- Opuść mnie na ziemię w tej chwili!- wykrzyknęła dziewczyna czerwieniąc się ze złości.
- Nie mogę droga Adderly ponieważ wtedy nie będziesz chciała zemną rozmawiać. Umów się ze mną na dzisiejszy wieczór to cię puszczę wolno – odpowiedział chłopiec szczerząc zęby w uśmiechu.
- Chyba śnisz! – roześmiała się, odnalazła szybko różdżkę w kieszeni. Cicho szepnęła przeciwzaklęcie i w chwilę później wylądowała na ziemi.
– To był naprawdę głupi żart! – odpowiedziała Avea odwracając się bezceremonialnie tyłem do niego. Odeszła powoli wraz z koleżankami do stołu chcąc zakosztować tej wspaniałej uczty, pozwalając się tym samym wyprzedzić Jamesowi oraz reszcie chłopców.
Całej scenie przyglądało się wiele osób, szybko wieść się rozniosła o kolejnym wygłupie Cullena.
- Znowu będę musiała wstawić szlaban Jamesowi. – powiedziała profesor Emily Delgato wchodząc szybko do Wielkiej Sali, wraz z resztą nauczycieli chwytająca się za głowę.
– Jego żarty są naprawdę nie na miejscu. Czy żadna z kar nie nauczyła cię niczego? - spytała się Jamesa spoglądając na niego ostro.
- Daj spokój, Emily. Coś czuję, że dostali już za swoje, a po drugie mamy Hallowen. Powinniśmy się cieszyć, a nie zamartwiać, bo ci jeszcze zmarszczki wyjdą. - Zaśmiała się dyrektorka, gestem zapraszając ją do stołu nauczycielskiego.
Na szczęście uczta dalej przebiegła bez żadnych zgrzytów. Wszyscy napełnili swe brzuchy wybornymi daniami i deserami oraz obejrzeli przedstawienie przygotowane przez duchów. Po dwóch godzinach wszyscy wstali i zaczęli rozchodzić się do swych dormitoriów. Utworzył się jak zwykle korek. Avea wraz z przyjaciółkami wstała od stołu szykując się do wyjścia. Podążyli za tłumem kierując się do dormitorium Hufflepuffu. Nagle poczuła, że ktoś pociąga ją za rękę i odciąga na bok. Szybko spojrzała w bok, przywołując swe najbardziej mordercze spojrzenie. – James, czego znowu ode mnie chcesz! – krzyknęła. – Ciszej, bo ludzie się gapią. – odpowiedział chłopak zaciągając ją w przeciwny kierunek niż podążał tłum. - Chcę ci tylko coś pokazać. Zaczął ciągnąć dziewczynę za sobą korytarzem. Podążali w kierunku drzwi wyjściowych. Po cichu wymknęli się z zamku.
- Rany ale ty jesteś uparty. Dobrze, pokaż mi to co masz pokazać i wracajmy szybko z powrotem. Nie mam zamiaru całą noc się z tobą włóczyć – cicho odpowiedziała Av. Ruszyli żwawym krokiem. Prowadził ją przez błonia zamkowe aż doszli pod wielkie groźnie wyglądające drzewo. Roślina miała gruby, potężny konar oraz rozłożyste gałęzie zakończone ostrymi jak brzytwa liśćmi.
- No i co w tym takiego wspaniałego? To przecież tylko wierzba bijąca. Wyprowadziłeś mnie z zamku tylko po to bym podziwiała drzewo? - patrząc na niego, jakby był niespełna rozumu.
- Nie, nie po to. Spójrz co zasłania to drzewo.
- Hm.. wiesz jest ciemno i nie bardzo widzę co tam jest takiego wspaniałego za tą wierzbą.
- Wingardium Leviosa! – wypowiedział chłopak, lewitując patyk leżący obok. Dotknął nim konaru wierzby bijącej, która w jednej chwili znieruchomiała ukazując tajemne przejście.
– Choć za mną – powiedział James do dziewczyny chwytając ją za rękę i prowadząc w ciemny korytarz.
– Dokąd ty mnie prowadzisz? Jak odkryłeś te przejście? Dokąd ono prowadzi? – Avea bombardowała go pytaniami, ten jednak milczał i podążał dalej ciemnym korytarzem.
- Wkrótce zobaczysz. Jak tylko dojdziemy – odparł po kilku minutach ciszy. Tajemnicze przejście ciągło się i ciągło. Droga była długa i kręta. Nagle, gdy wychodzili z ostatniego zakrętu zobaczyli z daleka małe światełko na końcu tunelu oraz gwar radosnej sielanki. Avea zatrzymała się jak wryta i odwróciła się w stronę Jamesa. Popatrzała na niego i spytała, czy ktoś tam jest. James po dłuższym namyśle, odpowiedział dziewczynie że idą na imprezę duchów, ponieważ co rok we Wrzeszczącej Chacie jest zlot wszystkich zmarłych istot.
Avea nadal stała jak słup, gdy usłyszała co James mówi do niej.
- Jak to, zabierasz mnie na przyjęcie duchów? Nie możemy, a tak w ogóle skąd się o tym dowiedziałeś? – spytała się dziewczyna, patrząc na niego pytającym wzrokiem.
- O całym przyjęciu dowiedziałem się od naszego skromnego Grubego Mnicha. Postanowił mnie zaprosił na tą imprezę. Nigdy nie byłem na zlocie duchów, więc jestem ciekawy co tam będzie.
– I ja ci do szczęścia jestem potrzebna? – prychnęła dziewczyna.
- No skoro już tu mnie przyciągałeś, wprośmy się na to przyjęcie. – oznajmiła Av i żwawym krokiem ruszyła naprzód.
Po wkroczeniu Jamesa i Av do pomieszczenia, w którym już z dala słychać było organy i przeraźliwe dźwięki wszystkie duchy spojrzeli na nich zdziwieni. Rozległy się szepty: śmiertelnicy zjawili się na ich przyjęciu! Od razu do nich podleciał Gruby Mnich, aby ich przywitać.
– James! Jednak przyszedłeś… O i przyprowadziłeś ze sobą przyjaciółkę? Świetnie, świetnie.. Wchodźcie i rozgłoście się – odpowiedział duch nadlatując z butelką stu letniego wina w ręku.
Zachęceni przez ducha rezydenta swego domu uczniowie zaczęli rozglądać się wokół całego zbiegowiska. Przed ich oczami ukazał się dość niecodzienny widok. Cale ściany i okna chaty przykryte były czarną tkanina, na której migotały srebrne gwiazdki. W rogu pokoju poustawiane były płonące pochodnie oraz lampiony z wydrążonych dyń. Po lewej stronie poustawiano zaczarowane instrumenty, które wytwarzały tą przeraźliwą żałobną muzykę. Niedaleko nich stał bufet pełen robaków w błotnistym sosie, waza skaczących czaszek w zupie oraz innych paskudnych potraw. Na sam widok tych „przysmaków” obojgu zrobiło się niedobrze. Mimo iż chata była wielkich rozmiarów, po brzegi wypełniona była przezroczystymi duchami, którzy przybyli na te coroczne przyjęcie. Jeden z nich usłyszawszy, że przybyli „żywi” natychmiast zwrócił się w ich kierunku z przyjaznym uśmiechem na swej przezroczystej twarzy.
– Witamy na naszej skromnej uroczystości! – odpowiedział szybując nad nimi. Był to duch sir Richardsa z Camalleds, słynącego z wielkiej gościnności na swym zamku za swego żywota. – Zapraszamy, może chcielibyście skosztować pyszności, które przygotowała dla nas Biała Dama? – zapytał ich, wskazując ducha pięknej, czarnowłosej dziewczyny.
- Avea po wcześniejszym zorientowaniu się co do tych potraw, z niepewnym uśmiechem zapewniła, że oboje najedli się na uczcie w zamku.
Nagle usłyszeli głośną wymianę zdań między duchami.
- Ty łotrze – zawołał jeden – Jak śmiesz się tu pokazywać na oczy! - odpowiedział duch rycerza bez głowy.
- Ach to ty Filipie? Jak tam twoja śliczna główka? Chcesz poczuć mój miecz po raz kolejny?
- Stań do walki tchórzliwy psie! – wykrzyczał bezgłowy rycerz wyciągając miecz z pochwy.
- A więc dobrze! Tym razem pokroję cię na plasterki! – wykrzyknął drugi duch i zamaszystym ruchem wyciągnął swą broń.
Obaj unosili się w powietrzu walcząc jak opętani. Widok był niesamowity. Miotali przeklęństwami.
- A masz parszywy kundlu, a masz jeszcze raz, zapamiętaj sobie że ze mną się nie zadziera!- wykrzyknął jeden duch, natomiast Szara Dama zemdlała z wrażenia.
Nad nimi latał duch Grubego Mnicha wykrzykując by się opamiętali i zapomnieli o dawnych nieporozumieniach.
- To zaczyna być chore. James mam dość tego przyjęcia! Wracajmy już do zamku – szepnęła Av do chłopca, odwracając się w stronę drzwi. Podążyli wspólnie do drzwi wyjściowych i ruszyli tym samym korytarzem, którym przybyli. Po pół godzinnym marszu przebytym w absolutnym milczeniu wyszli na zamkowe błonie.
- Dobrze a teraz szybko do zamku. Jest już pewnie koło północy – odparła dziewczyna, przecierając zaspane oczy.
– Chyba straciliśmy rachubę czasu. Musimy bardzo dyskretnie wrócić do dormitorium. Nie chciałbym zarobić kolejny szlaban od Crossbreed. – szepnął cicho James. W rekordowym tempie pokonali odległość dzieląca ich do zamkowych wrót. Drzwi zaskrzypiały ostro.
– Rany, mogliby je naoliwić – mruknął ze złością Cullen.
– Bądź cicho bo nas ktoś przyłapie i wtedy… - nie zdążyła nawet dokończyć, gdy rozległ się głośny dźwięk.
– Miauuu….. – to była bura kotka Filcha, pani Norris. Wszyscy dobrze wiedzieli, że kocica zaraz pobiegnie po swego pana. Znaleźli się w nie lada kłopocie.
– Wiejmy! – szepnęła szybko Av.
– A nie moglibyśmy jakoś ją unieszkodliwić? – odpowiedział James z chytrym błyskiem w oku.
Szybko wyciągnął różdżkę i lewitował kotkę na sam szczyt żyrandola, ozdabiającego salę wejściową zamku.
– Co ty robisz? – pisnęła dziewczyna – Jak to się wyda będziemy mieć duże kłopoty!
Jakby na potwierdzenie swych słów, pani Norris zaczęła przeraźliwie miauczeć. Jej głos mógłby obudzić cały zamek. Uciekajmy stad! - szybko rzucił James, złapał dziewczynę za rękę i biegiem ruszyli w stronę dormitorium. Zdołali ledwo ubiec parę metrów, gdy z komnaty obok wyleciał Irytek.
– My to dziś naprawdę mamy szczęście! – jęknęła Avea ze zgrozą. – Chyba gorzej już być nie może!
Irytek, duch poltergeist słynny był z hałasowania oraz robienia na złość każdemu, kogo spotkał. Spojrzał na nich, to na miauczącą przeraźliwie kotkę znienawidzonego przez niego woźnego. W jego połyskliwych oczach widać było radość. Nie zapowiadało to nic dobrego.
– Tiu, tiu, tiu włóczymy się po korytarzu o tak późnej porze? Nie ładnie.
– Zamknij się Irytku! Bo wszyscy się zlecą! – szybko powiedział James wyciągając różdżkę, gdyż duszek już zbierał się do krzyku, który obudziłby cały zamek.
– Jęzlep! – szybko wypowiedział chłopak.
– No teraz już nic nie wydusi z siebie przez dobre pół godziny – powiedział James dumny z siebie za swą pomysłowość.
– A teraz chodźmy, bo naprawdę zaraz się ktoś zjawi.
Ruszyli żwawym krokiem. Nagle usłyszeli, że ktoś się szybko zbliża. Co nie było nic dziwnego, skoro panią Norris słychać było w oddali. Chłopak złapał Av za rękę i nacisnął na coś w ścianie. Natychmiast ściana się usunęła. Przeszli tajemnym korytarzem do całkowicie innej części zamku.
– Skąd ty znasz tyle tych przejść? – cichym szeptem spytała się Avea.
– Jakbyś włóczyła się tyle po nocy co ja, też byś je znała. – szybko odpowiedział jej Cullen.
- No cóż, już mnie nic nie zdziwi. Gdzie my w ogóle jesteśmy?
- We wschodnim skrzydle. Chodź tędy! – skinął jej głową, by ruszyła za nim. Po paru minutach znaleźli się nareszcie w dormitorium.
- Mieliśmy szczęście, że nikogo po drodze już nie spotkaliśmy – powiedział James do Av.
- Szczęście? Rany, już nigdy więcej z tobą nigdzie nie pójdę, choćbyś nie wiem jak mnie o to prosił. A tym bardziej na przyjęcie duchów! A teraz wybacz ale idę spać! Mam dosyć wrażeń jak na dzisiejszą noc! – warknęła dziewczyna i szybko zniknęła za drzwiami dormitorium dziewczyn.
- Tak, to była niezwykła noc. W życiu się tak nie ubawiłem – szepnął cicho do siebie James, po czym udał się w drugą stronę do swego dormitorium.


Opowiadanie stworzone przez Av Adderly oraz Jamesa Cullena

Offline

 

#2 2010-07-22 16:00:16

Jeremi Cannelle

Ravenclaw

Zarejestrowany: 2010-07-22
Posty: 15
Punktów :   

Re: Noc duchów

Opowiadanie ma w sobie to coś co nakazuje wszystkim, którzy rozpoczną je czytać bo ty skończyli. Piszesz bardzo ładnie oraz płynnie co jest aż miłe ;p

Powinnaś zrobić z tego książkę "Hogwart po latach" ;p
Tylko tak dalej a ja czekam na jakieś następne tego części.

Offline

 
© 2010 Dyrekcja Triadicy- Twojej Szkoły Magii. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
http://noticiaboa.online Reklama na pojazdach Kraków www.laweta.biz.pl www.transport-zwlok.com.pl