Hufflepuff
W pewnym zamku gdzieś daleko na odludziu w jednej z wielu sal trenowała Vipera Snape. W jej dłoniach można było zauważyć dwa miecze, którymi przecinała wyczarowanych przez siebie przeciwników. Nagle w pokoju pojawił się piękny czerwono-złoty feniks z kopertą w szponach. Dziewczyna przerwała wykonywaną czynność i sięgnęła po korespondencje odsyłając przy tym machnięciem ręki ptaka do swojego właściciela. Zauważając znajome pismo usiadła w szoku na pobliskim krześle i wyciągnęła list.
Droga Vipero !
Piszę do Ciebie gdyż potrzebna nam pomoc. Twoja siostra Madison Snape
została wskrzeszona i postanowiła skończyć to co zaczeęa 5 lat temu.
Ma armię 3 razy większą niż miała w czasie swojej porażki.
Nas natomiast jest tylko niewielka grupka, ponieważ coraz więcej
osób urodzonych w rodzinach czarodziejskich nie umie posługiwać się magią.
Nie. Nie są charłakami.
Zdaję sobie sprawę, że po śmierci Alana postanowiłaś się
odizolować od nas, ale proszę wróć i pomóż nam przeciwstawić się jej potędze.
Wybacz, że list jest krótki i chaotyczny, ale szykuje się właśnie do walki,
która niedługo się rozpocznie.
Pozdrawiam Emily Delgato
Ps.: Najlepiej by było jakbyś przybyła do mojego domu
dzisiaj o godzinie 22.
Vipera spaliła list ze złości i przeniosła się do swojego pokoju. Usiadła na łóżku i delikatnie weszła do umysłu Madison. Ujrzała, że walka trwa w Hogsmeade i szybko opuściła myśli siostry. Wstała i zaklęciem zmieniła sobie ubranie na czarną szatę z kapturem, którym zasłoniła twarz. Przywołała dwa miecze i teleportowała się na obrzeża wioski. Niedaleko słychać było szczęk kling i wypowiadane zaklęcia. Rzuciła jeszcze zaklęcie cienia na twarz i przeniosła się w sam środek walki. Gdy walczący zauważyli tajemniczą osobę zatrzymali się. Słudzy Czarnej Pani zaczęli być coraz bardziej pewni swojej wygranej gdyż myśleli, że to ona przybyła, a obrońcy patrzyli e przerażeniu na przybyłą postać. Vipera złapała mocniej oba miecze i wpadła w najbliższą grupkę osób w czarnych szatach. Zabijała. Przecinała swoje ofiary lub zadawała im śmiertelne ciosy. Po 40 minutach było już po walce. Postać w kapturze przechadzała się po zwłokach szukając niedobitków. Znalazła dwóch i związała ich. Zauważywszy, że czarodzieje w białych szatach stoją w kole nad jakimś ciałem, ruszyła tam. Dochodząc rozpoznała ciężko ranną osobę. Była nią jej matka. Weszła do środka i uklękła przy Avei. Wyciągnęła ręce nad sporą ranę w jej brzuchu i skupiła się. Po paru sekundach z jej dłoni zaczęło wydobywać się białe światło, które zasklepiło ranę. Nagle poczuła, że ktoś podnosi ja za tył szaty i obraca w swoją stronę. James - pomyślała tylko i warknęła:
- Czego chcesz ? Puść mnie !
- Dowiedzieć się kim jesteś. - Krzyknął tylko i wypuścił ją.
- Dowiecie się później, a teraz muszę zrobić małą niespodziankę Madison.
Powiedziawszy to udała się do związanych śmierciożerców.
- Udacie się teraz do swojej Pani i przekażecie jej pozdrowienia od V.S.. Ona będzie wiedziała o kogo chodzi.
Wyciągnęła ręce przed siebie i wysłała ich oraz ciała poległych śmierciożerców do Sali Tronowej. Wróciła do sprzymierzeńców i spytała:
- Gdzie możemy spokojnie porozmawiać ?
- U mnie w domu i tak mieliśmy mieć zebranie. - odpowiedziała spokojnie Emily.
- Chyba żartujesz ! - Wykrzyknął zbulwersowany James. - Chcesz go do domu zaprosić ?
- Pomógł nam. - powiedziała i zwróciła się do nieznajomej. - Złap się mnie.
Vip uczyniła to i po chwili pojawili się w salonie. Wszyscy oprócz zamaskowanej postaci usiedli.
- Więc zdradzisz nam łaskawie kim jesteś ? - Warknął rozeźlony Darken.
- Dobra. Tylko się nie przestraszcie. - Powiedziała smutno i zdjęła kaptur.
W komnacie zapadła cisza, którą przerwał jęk Lakowima i słowa które po nim nastąpiły " Na Brodę Merlina, tylko nie ta zmora."
- Dzięki Lako - rzekła Vip. - Jesteś miły jak zawsze.
Darken wstał od stołu, podszedł do byłej uczennicy. Stanął przed nią i uderzył ją w twarz. Dziewczyna spuściła tylko głowę czując jak piecze ją polik.
- Jak śmiałaś ?! Jak mogłaś opuścić nas na całe 5 lat ?! Osoby, którym na Tobie zależy ?! Bo co ?! Bo jakaś wariatka, siostra taka sama jak Ty, zabiła Ci przyjaciela ?! Jesteś słaba ! Jesteś pieprzoną egoistką ! Żałuję, że tu jesteś !
Vipera podniosła wyzywająco głowę lecz wyglądała śmiesznie z zapłakaną twarzą. Zabolały ją te słowa, gdyż uważała Darkena za swojego przyjaciela i ufała mu.
- Tak, masz rację jestem egoistką i to straszną. Również zaczynam żałować, że tu dzisiaj przyszłam, ale nie waż się mówić, że jestem słaba. Nie uchyliłam się przed ciosem tylko dlatego, że wiem iż na niego zasłużyłam. W każdej chwili mogłabym Cię zabić, a co do Madison to ja nie jestem taka jak ona. - Powiedziała przez łzy.
Quiloch chciał coś jeszcze dopowiedzieć jednak Avea się wtrąciła.
- Darken nie zebraliśmy się tutaj, żeby się kłócić czy wypominać.
Mężczyzna wrócił na swoje miejsce wrogo patrząc na Viperę. Avea podeszła do córki przytuliła się do niej szepcąc przy tym:
- Nie przejmuj się tym kretynem. Dzięki za uratowanie życia.
Dziewczyna skinęła tylko głową i uwolniwszy się z uścisku zasiadła na miejsce. To samo uczyniła Avea.
- Dobrze, witać, wspominać i inne takie będziemy później. Oczywiście wszyscy cieszymy się, że wróciłaś. - Przerwały jej dwa prychnięcia. - Darken, Lakowim jeśli coś Wam nie pasuję to wyjdźcie. Teraz to udajecie, że macie ją gdzieś, ale gdy jej nie było mówiliście tylko " A Vipera to ", "A Vipera zrobiłaby to lepiej. " i narzekaliście jak jej wam brakuję. - wyraziła swoje zdanie Emily.
Była ślizgonka otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia i spojrzała na mężczyzn patrzących z żądzą mordu na jej ciotkę. Tak. Brakowało jej tego.
- No ale my tylko ... - zaczął Quiloch.
- Tylko tak gadaliśmy - wciął się Lako. - Tak naprawdę to nie mieliśmy kogo denerwować i z kim się kłócić.
- Dobra, niech wam będzie. - Powiedziała Delgato. - Może przejdziemy do naszego problemu ? Jak wiecie coraz więcej czarodziei ma problem z wyzwoleniem magii.
- Może oni jej nie mają ? - Spytała Madi.
- Sprawdziliśmy to. Mają, tylko nie umieją z niej korzystać. - Odpowiedział James.
- To może stworzymy coś co im w tym pomoże ?
- Tylko co ? Jakąś maszynę ? Pierścionek ? - Spytała Vip.
- Maszyna odpada, a pierścionek nie ukierunkowuje promienia zaklęcia. - Odrzekła Emily.
Nagle zrobiło się jasno i Avea jakby w transie zaczęła mówić.
Pod koniec lipca zmierzą się dwie potęgi.
Dwie siostry, tak bardzo do siebie podobne lecz inne.
Jedna z mocą królewskiego feniksa druga zaś z
potęgą czarnego smoka.
Ilość nie znaczy jakość, uzbrojenie nie pokazuje siły.
Gdy nadejdzie koniec lipca
świat ogarnie zguba, albo nastąpią lata radości.
Adderly odkaszlnęła i rozejrzała się pytającym wyrazem twarzy. Wszyscy byli bladzi jak ściana.
- Co się stało ?
- Wypowiedziałaś właśnie przepowiednie. - Odpowiedziała jej Emily i przesunęła w jej stronę kartkę na której była wypisana treść.
- O Merlinie. - sapnęła Avea. - Czy chodzi o .. .
- A o kogo może chodzić ? - wyszeptała Vipera. - Tylko ciekawi mnie a część ze smokiem i feniksem. Jak myślicie co to jest ?
- Może to jest ta magiczna część ? Pióro z feniksa i włókno z serca smoka lub łuska. - rzekł Darken.
- No może to być to, ale do czego je wsadzimy ? - wyraził swoje zdanie James.
- Do metalu ? - Zaproponował Lakowim.
- Odpada, za ciężki.
- Drewno. - powiedziała cicho Emily. - Można w nim rzeźbić, jest lekkie i magiczna rzecz tam się zmieści.
- Warto spróbować - Przyznała racje Snape.
- Więc zacznijmy.
Wzięli się do pracy. Jako środek magiczny włożyli pióro feniksa Emily. Włożyli je do nogi od krzesełka.
- Co teraz ? - zapytał James.
- Słyszeliście kiedyś o Magi Słów ?
- Tak.
Wyciągnęli wszyscy ręce przed siebie. Po 3 minutach zaczęli równo mówić.
- Natchnij w ten kawałek drewna trochę mocy.
- Okej. Kto spróbuje,
- Ja. - Zgłosił się Lako i sięgnął po przedmiot.
- Zaatakuj mnie. - powiedziała Vipera.
- DRĘTWOTA - Wielki promień poleciał w stronę Vipery trafiając w nią co spowodowało wylądowanie dziewczyny na ścianie.
- Nic Ci nie jest ? - spytała Av.
- Nie.
- No dobra teraz nazwa.
- Magiczny patyk ? - zaproponował Darken.
- Niee. Za długie.
- Wspomagajka ? - Propozycja Lako spowodowała wybuch śmiechu.
- Od razu wibrator. - Odparła ironicznie Vipera na co Sullivan się zarumienił. - Proponuje różdżka gdyż tak bo ładnie brzmi.
- Ooo dobry pomysł.
Tak więc powstała pierwsza różdżka. Następne zostały specjalnie rzeźbione i staranniej wykonywane.
The End.
Offline
Slytherin
Historia jest niewątpliwie ciekawa. Irytuje tylko Twoja maniera stawiania spacji przed znakami interpunkcyjnymi... :P
No, i jak zwykle, kwik gwarantowany. :D
Offline