Hufflepuff
Pewnego jesiennego dnia w Wielkiej Sali Triadicy trwało śniadanie. Krukoni zajadając się lekkimi potrawami czytali książki, puchoni rozmawiali między sobą, a gryfoni opracowywali taktykę najbliższego meczu. Przy stole Slytherinu młodsi uczniowie szeptali tylko ze sobą w obawie o gniew starszych uczniów. No właśnie. Grupa starszych ślizgonów siedziała na końcu stołu trzymając się za głowy. Narzekali tylko między sobą na głośne zachowanie innych. Nagle drzwi do pomieszczenia otworzyły się z hukiem i wpadła przez nie Vipera Snape. Zamiast powędrować do stołu swojego domu, podeszła do grupki obolałych 6 klasistów i usiadła koło nich.
- Cześć! Co tam słychać!? - Zapytała głośno przybyła.
- Vip, trochę ciszej. - Warknęła na nią Sonia.
- Aaa.. Kacusia się ma. - Zaśmiała się Puchonka.
- Ja tam nie mam. - Wyszczerzyła się Laveeh.
- No wiadomo, ty tylko trawkę jarałaś.
- Nie lubię alkoholu, mówiłam, a jak to jest możliwe, że ty nie cierpisz na ból głowy?
- Aaaa..., no bo wynalazłam eliksir za który te pijaczki będą mnie wielbić. - Powiedziała dumnie Vipera. i wyciagnęła z kieszeni 4 fiolki ze specyfikiem, które podała przyjaciołom. - Pijcie.
- Co to jest? - Wyszeptała cicho Carmen.
- Zaufaj mi i wypij. - Zaproponowała.
Ślizgoni popatrzyli po sobie i zażyli eliksir.
- Zadziała za minutkę. - Dopowiedziała Vipera.
- Mamy się czego obawiać? - rzekła pytająco Caroline.
- Raczej nie. - Uśmiechnęła się lekko Vip i sięgnęła po szklankę soku dyniowego, który wypiła. - I jak ?
- O Salazarze! Nie mam kaca! - Wykrzyknęła szczęśliwa Sonia.
- Ja też. - Rozbrzmiały zdumione głosy pozostałych.
- Wy chyba macie jakieś zadania do wykonania, czyż nie? - Carmen spojrzała na Viperę i Davida.
- O nie. - Jęknęła Puchonka kładąc głowę na stole.
- Teraz? - Spytali razem.
- Tak.
- Ty idziesz pierwszy. - Powiedziała Snape.
- Dobra, dobra. - Warknął David i wszedł na stół.
Caroline rzuciła na niego zaklęcie wzmacniające głos i szepnęła
- Zaczynaj.
- Profesorze Quiloch! - Riddle zaczął mówić idąc powoli po stole. - Muszę Ci coś wyznać. Jesteś dla mnie piękny, kocham każdą chwilę kiedy jesteś blisko mnie. Szaleję za Tobą. - Zawiesił na chwilę głos.
Profesorzy jak i uczniowie nabijali się z tej scenki. Sam Quiloch patrzył z żądzą mordu na Davida. Riddle ruszył dalej mówiąc:
- Kochaj się więc ze mną dziko na drzewie czy gdzie tam tylko chcesz. - Zeskoczył ze stołu i stanął przed profesorem. Dzielił ich tylko stół. Ślizgon spojrzał mu w oczy i dokończył. - A gdy będziemy to robić, pragnę byś użył tego. - Położył na stole skórzany bat i kajdanki z różowym pluszem. Chłopak szybko wrócił na miejsce wśród gromkiego śmiechu innych.
- Zadowolona? - Warknął David.
- Owszem. - Wyszczerzyła się Vip.
- Teraz ty, dawaj.
Vipera pełna obaw wskoczyła na stół i krzyknęła - Lakowimie Sullivan! - Ów profesor przestał się śmiać i zbladł. - Twoje oczy jak gwiazd tysiące. - Snape postanowiła zabić tego kto ten tekst wymyślił. - Twoje włosy jasne i lśniące. - Puchonka zaczęła się śmiać pod nosem. - Nie no! Nie mogę! - Powiedziała w stronę grupki śizgonów.
- Wykonuj! - Krzyknęła Laveeh.
- Ale to jakieś denne teksy są!
- To powiedz po swojemu. - Rzekła Caroline.
- Okej. Profesorku! - Szybko znalazła się przy stole nauczycielskim. - Za te słowa pewnie zostanę zabita w męczarniach, ale ... - Zastanowiła się chwile. - Podobno masz dużego i dobre geny więc chcę się z tobą przespać i mieć dziecko.
Na to obwieszczenie spora część uczniów pospadała z miejsc trzymając się za brzuch. Snape szybko wróciła na miejsce i zakryła głowę rękoma.
- Proszę o ciszę ! - Powiedziała Avea chichocząc. - Oczywiście dziękujemy za takie przedstawienie. Cieszy mnie bardzo, że niektórym podział domów nie przeszkadza. Dlatego Slytherin i Hufflepuff otrzymują po 50 punktów ! I oby podziały zniknęły na zawsze ! Teraz zmykajcie na lekcje ! - Skończyła i wyszła bocznymi drzwiami.
Uczniowie ruszyli na lekcje. Vipera razem z grupką ślizgonów była już tuż przy wyjściu gdy usłyszała wołanie
- VIPERO! CHODŹ TU! - Krzynęli jednocześnie profesorzy OpCM i Astronomii.
Dziewczyna powiedziała do przyjaciół, żeby przekazali nauczycielce, że się troszkę spóźni i ruszyła w stronę profesorów. Stanęła przed nimi i powiedziała
- Słucham panów?
- Co to miało znaczyć? - Oburzył się Lakowim.
- To? Czyli co?
- Vip nie irytuj mnie. Ta scenka.
- Aaa to! No to eee.. To takie zadanie. - Uśmiechnęła się.
- Kto to wymyślił? - Zapytał Quiloch.
- Tajemnica. Mogę iść? Nie chce się długo spóźnić.
- Zejdź nam z oczu. Porozmawiamy później. Zapraszam do mojego gabinetu ciebie, Caroline, Carmen, Sonie, Laveeh i Davida dzisiaj o 17. - Rzekł Darken z dziwnym błyskiem w oku.
- Będzie herbatka i ciasteczka?
- Vip.
- Dobra, dobra to przyjdziemy, ale coś procentowego możesz załatwić. - Wyszczerzyła się i wybiegła z wielkiej sali.
Po 5 minutach dobiegła pod klasę. Otworzyła drzwi i weszła.
- Cześć. Sorry za spóźnienie, ale umawiałam się z nauczycielami na herbatkę.
- Vipero, zachowuj się. Wyjdź i wejdź jak powinnaś. - Zganiła ją Avea.
Puchonka wyszła i zamknęła drzwi. Zapukała w nie i usłyszawszy ciche "proszę" weszła do środka.
- Dzień Dobry. Przepraszam szanowną panią i klasę za moje spóźnienie i przerywanie lekcji.
- Nic się nie stało, siadaj.
Vipera rozejrzała się po klasie. Ławek nie było
- " Praktyka " - Pomyślała i usiadła między ślizgonami, a Puchonami.
- Dobrze więc. Kto mi powie co to jest transmutacja ? - Zadała pytanie nauczycielka.
Ręke podniósł Odd i Albus.
- Odd, proszę.
- Jest to zamiana człowieka w zwierzę.
- Dobrze. Musicie wiedzieć, że musicie się dobrze skupić. Teraz patrzcie.
Avea zamieniła się w pięknego szkarłatnego feniksa ze złotym ogonem, dziobem i pazurami. Co było niespotykane to szmaragdowy kolor oczu. Odmieniła się.
- Spróbujcie teraz wy. Musicie wiedzieć, że nie wybieracie sobie zwierzęcia w jakie się zamienicie tylko ono jest odzwierciedlenie waszej osoby.
Cała klasa zaczęła się wyciszyła się i skupiła. Po 5 minutach nie było żadnego efektu jednak Avea namawiała uczniów, aby próbowali dalej. Gdy minęły następne 5 minut przez klase przeszedł pisk i śmiech.
- Co się stało ? - Spytała dyrektorka.
- Wyrosły mi uszy. - Powiedziała Sonia.
- To normalne. Nie każdy zmienia się od razu to stopniowe. Spróbuj wrócić do normalnego wyglądu.
Sonia posłuchała i uszy zniknęły.
- Jak widzicie da się to zrobić. +10 pkt dla Slytherinu za pierwsze efekty. Próbujcie dalej.
Klasa zachęcona próbowała. Udało się prawie całej klasie. Sonia zamieniła się w panterę, Odd w sowę śnieżną, Carmen w białą fretkę, Caroline została orłem, a Laveeh zamieniła się kota. Tylko Vipera miała problemy ze zmianą, a raczej siedziała z zamkniętymi oczami, skupiając się. W końcu 5 minut przed dzwonkiem dziewczyna uniosła się pare metrów nad ziemię i rozbłysła białawym światłem. Zamieniła się po kolei w węża, kruka i czarnego pegaza. Upadła zmęczona na ziemię. Avea wygoniła uczniów, szybko podbiegła do dziewczyny i podała jej eliksir regenerujący. Po 5 minutach do puchonki wróciły siły na tyle by mogła wstać. Zrobiła to i rozejrzała się. W klasie byli tylko dyrektorzy i opiekunka jej domu. Madi wyczarowała uczennicy krzesło na którym usiadła.
- Co się stało? - Zapytała zaciekawiona.
- Zamieniasz się w aż 3 zwierzęta.
- Jak to możliwe? - Wykrzynęła zdumiona.
- Vip, tylko jedna rasa zamienia się w 3 postacie animagiczne. Arlekiny.
- Chcesz mi powiedzieć, że jestem jakimś Arlekinem!?
- Tak.
- Przecież to niemożliwe. Jestem czystokrwistą czarodziejką.
- Nie jesteś. Twoi biologiczni rodzice byli arlekinami.
- Mhm. - Opuściła smutno głowę. - Więc jestem inna?
- Jesteś normalna, tylko silniejsza od zwykłych czarodzieji.
- Kto o tym wie?
- Aktualnie tylko my, ale sądzę, że niedługo się rozniesie więc idź powiedz najbliższym. - Rzekła Emily.
- Dobrze, dzięki. Mamuś, świetna lekcja. - Uśmiechnęła się lekko do dyrektorki i opuściła klasę. Tak, jednego była pewna. Tej lekcji nie zapomni do końca życia, a co najważniejsze będzie ją wspominać jak najlepiej. W końcu dowiedziała się wielu rzeczy o sobie.
Ostatnio edytowany przez Vipera Snape (2010-08-01 19:11:11)
Offline
Slytherin
Pięęękne. Zakwiczałam się.
Tyle że popełniłaś błąd rzeczowy - ja i kacuś?
A, i szkoda, że nie opisałaś konwersacji w gabinecie Quilocha :D
Offline